Według Światowej Organizacji Zdrowia w 2020 roku depresja stała się drugą przyczyną niepełnosprawności na świecie, zaraz po bólach kręgosłupa i stawów. Choruje na nią 350 milionów ludzi na świecie, z czego w samej tylko Polsce jest nią dotkniętych już 1,5 miliona osób. Jest to najlepszy dowód na to, że depresja stanowi ogromny problem, a jednocześnie doskonały interes dla koncernów farmaceutycznych, zarabiających miliony na sprzedaży leków antydepresyjnych.
Depresja przeważnie zaczyna się niewinnie, od stresu i niepokoju, który na co dzień przeżywa każdy z nas. Niestety nie każdy potrafi radzić sobie z napięciem psychicznym, zwłaszcza takim, które jest stałe i o silnym (dla indywidualnego pacjenta) natężeniu. W takim wypadku, zamiast zwykłego „dołka” czy przejściowego uczucia smutku może rozwinąć się poważne zaburzenie nastroju, jakim jest depresja:
W organizmie znajdującym się pod wpływem stresu uruchamiane są liczne szlaki metaboliczne. Zachodzi wiele procesów biochemicznych, które (jeśli organizm nie funkcjonuje prawidłowo) mogą zostać zachwiane. Stąd depresja łączona jest często z innymi, towarzyszącymi zaburzeniami, takimi jak chroniczny ból czy problemy jelitowe, nawracające infekcje, insulinooporność, a nawet procesy nowotworowe. Niestety bardzo często mamy tutaj do czynienia z pułapką błędnego koła. Choroby przewlekłe, autoimmunizacyjne, metaboliczne czy kardiologiczne zwiększają bowiem ryzyko wystąpienia depresji, która znacznie obniża jakość życia, a to z kolei może stać się przyczyną wszystkich wymienionych wyżej chorób.
Niestety 1/3 pacjentów z depresją nie odpowiada na konwencjonalne terapie antydepresyjne, co z całą pewnością nie pomaga im wyrwać się z błędnego koła, w którym się znaleźli. W rozwiązaniu tego problemu nie pomaga również rozbieżność w postrzeganiu depresji przez medycynę klasyczną i funkcjonalną. Medycyna klasyczna skupia się na rozpoznaniu symptomów oraz ich eliminacji za pomocą środków antydepresyjnych. Medycyna funkcjonalna natomiast szuka przyczyn depresji i koncentruje się na ich redukcji za pomocą kontroli stresu, przywróceniu prawidłowego rytmu snu oraz poznaniu genetyki i epigenetyki pacjenta. Medycyna funkcjonalna w walce z depresją nie posiłkuje się farmaceutykami, które maskują jej objawy, a skupia się na działaniach mających na celu zmianę czynników wywołujących zaburzenie psychiczne, do których należą m.in. polepszenie relacji z otoczeniem, zwiększenie aktywności fizycznej, zmiana nawyków odżywiania, detoksykacja organizmu, a także wzmocnienie jelit i odporności. Trudno byłoby spierać się z faktem, iż holistyczne podejście do depresji w przypadku medycyny funkcjonalnej jest dużo szersze.
Warto zaznaczyć, że na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat znacznie zwiększył się zasób wiedzy na temat stresu. Początkowo łączono go jedynie z układem nerwowym i hormonalnym, ponieważ oś podwzgórze – przysadka – nadnercza stanowi główny szlak prowadzący do rozwoju reakcji stresowej. Skupianie się jednak wyłącznie na układzie nerwowym i hormonalnym w przypadku depresji, moglibyśmy porównać do gaszenia pożaru w kuchence gazowej, bez uprzedniego odcięcia gazu. Czyli innymi słowy, do leczenia jedynie jej objawów bez odszukania i likwidacji przyczyn.
W latach 90’ ubiegłego wieku powołano do życia naukę o nazwie psychoneuroimmunologia, która poszerzyła definicję stresu o kolejny element, a mianowicie o układ odpornościowy. Obecnie, stres postrzegany jest jeszcze szerzej, jako problem neuroendometaboliczny, tzw. NEM (NeuroEndoMetabolic) Stress Response, czyli złożony proces, w którym obok układu nerwowego, hormonalnego i immunologicznego uwzględnia się również procesy kardiologiczne, detoksykacyjne oraz bioenergetyczne. Medycyna funkcjonalna do pojęcia stresu dołącza również relacje społeczne. Tylko wtedy, gdy relacje z otoczeniem są prawidłowe, może bowiem zajść odpowiednia reakcja na stres.
System reakcji na stres NEM to połączenie organów i układów organizmu w złożoną, funkcjonalną sieć. System NEM to niejako siatka zabezpieczająca przed szkodliwym działaniem stresu, złożona z wielu komponentów. Można porównać go do obwodów elektrycznych wewnątrz budynku. Znajduje się w nim wiele przełączników, które odpowiadają za jego różne części, a jednocześnie są ze sobą powiązane i determinują swoje wzajemne działanie.
Depresja to choroba, której objawy są zbliżone do objawów wywołanych nadmiarem stanów zapalnych w organizmie. W jednym i drugim przypadku obserwujemy obniżoną radość życia, nadmierną senność, wycofanie społeczne, a także osłabienie koncentracji, nadwrażliwość na ból i brak energii. W literaturze specjalistycznej bardzo często podnoszone jest podobieństwo symptomów depresji do objawów nadmiaru prozapalnych cytokin.
Stan zapalny jest bezpośrednią i naturalną reakcją obronną organizmu na infekcję, której aktywatorem może być stres. Niekiedy jednak wywołane stany zapalne są tak silne, że prowadzą do zniszczenia tkanek organizmu, co da się zaobserwować także w przypadku depresji. Stąd jej terapia w dużej mierze polegać powinna na działaniu przeciwzapalnym.
Duże nadzieje wiąże się z naturalnymi sposobami niwelowania stanów zapalnych za pomocą diety. Pozytywne efekty przynosi stosowanie kwasów tłuszczowych omega-3 o silnym działaniu przeciwzapalnym, jak również unikanie lektyn w połączeniu z zastosowaniem resweratrolu, kurkuminy oraz lukrecji. Taki rodzaj diety stosowany jest również w przypadku chorób autoimmunizacyjnych, w których procesy zapalne również są bardzo nasilone.
Stres powoduje wydzielanie kortyzolu, hormonu stresu produkowanego przez nadnercza, który w ciężkich sytuacjach wytwarzany jest w większej ilości. Nadprodukcja kortyzolu powoduje zakłócenie przebiegu rozkładu pregnenolonu substancji, która z cholesterolu przekształcana jest w progesteron, a następnie w kortyzol. Aby wyprodukować kortyzol, organizm czerpie z zasobów progesteronu. Obniża jego pulę, co dodatkowo potęgują ewentualne procesy zapalne. W przypadku depresji jest to szczególnie ważne, ponieważ progesteron wpływa na aktywację receptorów GABA, niezbędnych dla organizmu do tego, aby się wyciszyć i uspokoić. Wytwarzanie kortyzolu przebiega również kosztem estrogenów, które są odpowiedzialne za aktywację receptorów serotoninowych. W momencie podenerwowania i stresu dochodzi więc do zaburzeń na poziomie receptorów dwóch najważniejszych neurotransmiterów wyciszających, czyli serotoniny i GABA, co oczywiście nie pozostaje bez wpływu na nasze samopoczucie. Jeśli działamy pod wpływem silnego stresu, działamy na wysokim kortyzolu, co powoduje również blokadę układu odpornościowego. Taka sytuacja przedłużająca się w czasie jest bardzo niekorzystna dla zdrowia. U osób z zaburzeniami metylacji może prowadzić do reakcji obronnej, polegającej na zablokowaniu ekspresji genu produkującego kortyzol. Jest to początkiem wyczerpania nadnerczy, tak popularnego u osób odczuwających wypalenie zawodowe. Zaburzenia metylacji są związane z polimorfizmami genu MTHFR odpowiedzialnego za metylację kwasu foliowego.
Do wyczerpania nadnerczy może dojść również na skutek zatoksycznienia miedzią. Słabe nadnercza hamują produkcję ceruloplazminy przez wątrobę, co powoduje, że zmniejsza się pula miedzi biodostępnej. Krążąca wolna miedź nie może być wykorzystana. Powoduje to wzrost procesów wolnorodnikowych i uszkodzenie tkanek. Podobnie dzieje się w przypadku depresji. Miedź to pierwiastek silnie związany z cynkiem. Wchłanianie miedzi i cynku zachodzi w jelicie i jest zależne od metylacji, czyli produkcji białek metalotionein. Zbyt wysoki poziom cynku powoduje wzrost procesu metylacji, czyli wzrost produkcji białek wykazujących powinowactwo do miedzi. W rezultacie miedź nie jest wprowadzana do organizmu i dochodzi do zaburzenia jej proporcji do cynku w kierunku nadmiaru cynku.
Miedź stymuluje produkcję estrogenów, natomiast cynk stymuluje produkcję progesteronu. Zaburzenia na tej osi w kierunku nadmiaru miedzi powodują, że mamy za mało progesteronu, a w związku z tym nie możemy się wyciszyć i skutki stresu się nasilają. Dominacja estrogenów jest bardzo widoczna w dzisiejszych czasach, czego dowodem jest m.in. rosnąca liczba pacjentek, zmagających się z zespołem policystycznych jajników czy torbielami piersi. Nadmiar estrogenu zwiększa retencję miedzi w nerkach, ta natomiast zaburza wątrobowy detoks estrogenów. Aby przerwać to błędne koło, należy unikać ksenoestrogenów oraz zadbać o ich detoks suplementując substancje, które będą w tym pomagać. W tym celu sprawdzi się sulforafan, czyli wyciąg z brokułów, glukaran wapnia czy DIM. Należy również ograniczyć ilość miedzi, np. poprzez obniżenie ilości cynku. Tymczasem wiele kobiet podwyższa poziom miedzi, stosując antykoncepcyjne wkładki domaciczne. Inne z kolei obniżają naturalny poziom cynku, stosując doustne środki antykoncepcyjne. Problem nie polega jednak na ich stosowaniu, a na nieświadomości na temat konsekwencji tego stosowania. Utrzymanie mineralnej równowagi organizmu jest bowiem możliwe tylko wtedy, kiedy znamy wszystkie źródła wchłaniania oraz czynniki powodujące usuwanie pierwiastków z naszego organizmu.
Podsumowując, możemy uznać, że w przypadku depresji, główny problem stanowi nadmiar miedzi oraz zaburzenia procesu metylacji. Aby to naprawić, niezbędne jest przywrócenie prawidłowej równowagi mineralnej. W tym celu niezbędny jest magnez, cynk, jak również miedź i selen, oczywiście w odpowiedniej ilości i proporcjach. Obecnie na rynku dostępne są tzw. minerały metylacyjne, w konkretnych, odpowiednio dobranych dawkach, mających na celu wspomaganie procesu metylacji.
W przypadku depresji organizm potrzebuje odpowiednią ilość cynku i magnezu do produkcji serotoniny i dopaminy. Cynk buduje dopaminę, a miedź, z którą cynk jest silnie powiązany, ją rozkłada. Jeżeli w organizmie występuje nadmiar miedzi, zachodzi nadmierny rozkład dopaminy. W takiej sytuacji odczuwamy wyraźny przypływ energii, huśtawkę nastrojów i niepokój, przy jednoczesnym braku motywacji, obniżonej zdolności racjonalnego myślenia oraz spadku koncentracji. Stąd niski poziom dopaminy stanowi jedną z przyczyn depresji.
Osoby cierpiące na zaburzenia nastroju bardzo często przyjmują cynk. Tymczasem jego nadmierna suplementacja wpływa niekorzystnie na poziom miedzi i żelaza. Dlatego w przypadku depresji warto uzupełniać te trzy pierwiastki specjalnie skomponowanym suplementem, zawierającym je w odpowiednio dobranych proporcjach lub zaplanować suplementację ze specjalistą, który dostosuje dawki poszczególnych pierwiastków do konkretnego pacjenta. W tym celu warto również określić dokładny poziom pierwiastków znajdujących się w organizmie, np. za pomocą badania EHA. Należy mieć na uwadze, że w przypadku depresji, jak i zresztą wszystkich innych stanów chorobowych, do terapii należy podchodzić kompleksowo.
Do produkcji dopaminy i serotoniny niezbędna jest również biopteryna, której odpowiedni poziom może zostać zaniżony przez występujące w organizmie stany zapalne oraz aluminium (czynniki blokujące enzymy odpowiedzialne za jej wytwarzanie). Tymczasem niedobór biopteryny powoduje problem z wytwarzaniem neurotransmiterów. W przypadku depresji bardzo ważne jest więc określenie poziomu aluminium w organizmie.
Innym pierwiastkiem, na którego poziom należy zwrócić szczególną uwagę, jest wapń, powodujący w nadmiarze nadpobudliwość i nadmierną, niekontrolowaną ekscytację. Przedostawanie się wapnia do komórek w zbyt dużej ilości i w konsekwencji obumieranie neuronów, spowodowane jest m.in. obecnością rtęci. Aby zadbać o odpowiedni poziom wapnia, należy zbadać i ocenić jego stosunek do magnezu.
Kolejnymi istotnymi parami pierwiastków, których poziomy i wzajemne stosunki należy skontrolować w odniesieniu do zaburzeń nastroju i nadmiernej ekscytacji są lit i sód (para, w której nadpobudliwość powoduje niedobór litu), a także sód do potasu, których zaburzona relacja również świadczyć może o zachwianiu kontroli zachowań.
Mówiąc o nadreaktywności, mówimy o nieprawidłowym przebiegu przemiany tryptofanu. Zdrowy organizm przekształca tryptofan do serotoniny, czyli do momentu, w którym czujemy się szczęśliwi, a następnie do melatoniny warunkującej sen. Tymczasem na skutek działania stresu i/lub infekcji, dochodzi do przesunięcia szlaku metabolicznego tryptofanu w kierunku szlaku kinureninowego. Efektem tego jest produkcja witaminy B3, która ma za zadanie dodać energii, niezbędnej dla organizmu znajdującego się pod wpływem stresu lub w czasie trwania infekcji. Niestety metabolitem pośrednim w produkcji witaminy B3 jest neurotoksyczny kwas chinolinowy, który wywołuje nadmierną ekscytację oraz stres oksydacyjny, uszkadzając przy tym tkanki. Stąd wiadomo, że życie w ciągłym poddenerwowaniu powoduje nieodwracalne uszkodzenia tkanek mózgowych.
Zaburzony szlak rozkładu tryptofanu, szlak kinureninowy, blokujący produkcję serotoniny, ma również bezpośredni wpływ na pracę jelit. Serotonina w 70-80% jest produkowana w jelitach. Jej niedobór powoduje różnego rodzaju problemy trawienne oraz dysbiozy. Sposobem na zahamowanie nieprawidłowego szlaku przetwarzania tryptofanu może być zwiększenie w diecie wspomnianych już kwasów tłuszczowych omega-3, a także stosowanie niesterydowych leków przeciwzapalnych.
Zdrowy organizm na zmianę pobudza się, wykorzystując glutaminian, np. w celu uruchomienia zapamiętywania, a zaraz potem wycisza za pomocą GABA. Niestety w przypadku braku równowagi mineralnej, dochodzi do zaburzenia tego procesu. Informuje nas o tym stosunek miedzi do cynku. W przypadku niedoboru drugiego z tych pierwiastków obserwujemy brak konwersji glutaminianu do GABA. Równie potrzebny jest nam magnez, kolejny aktywator receptorów GABA.
Pytanie brzmi, co możemy zrobić, w przypadku, gdy problem depresji dotyczy nas lub któregoś z naszych bliskich? Przede wszystkim należy zdiagnozować czy u pacjenta nie została zachwiana równowaga mineralna. Podstawą będzie określenie stosunku cynku do miedzi, następnie wapnia do magnezu, a także sodu do potasu oraz poziomu litu. Dobrą metodą diagnostyczną, którą możemy w tym celu zastosować jest badanie EHA, analiza, polegająca na określeniu stężenia pierwiastków z próbki włosów. Dzięki badaniu dowiemy się również, jaki typ metabolizmu przedstawia pacjent. W przypadku depresji będzie on oczywiście wykazywał tendencję raczej wolną niż szybką. W takim przypadku, aby pomóc pacjentowi zaoszczędzić energię, stosujemy dietę wysokowarzywną, niskobiałkową i niskowęglowodanową wraz z włączeniem odpowiedniej suplementacji. Bardzo ważne jest również wykonanie badania dysbiozy jelitowej, jak również nadwrażliwości pokarmowych. Aby rozpocząć leczenie depresji, badania te są niezbędne. Pomocne w terapii może okazać się również badanie statusu metylacyjnego, sprawdzenie poziomu cytokin prozapalnych, badanie poziomu toksyn i mykotoksyn, badania hormonalne oraz badanie neurotransmiterów. Pamiętajmy, że holistyczne, funkcjonalne podejście do depresji jest tym, co może pomóc pacjentowi, aby skutecznie się z niej uwolnić.
Autor: dr Anna Romaniuk, mikrobiolog, immunolog, psychodietetyk